Anglicyzmy i obcojęzyczne wyrazy w języku polskim

Zastanawialiście się kiedyś, czemu na naszych dokumentach rozliczających podatki mamy wpisane PIT lub, w firmach, na podobnym dokumencie obowiązuje skrót CIT, albo czemu w sklepie na cenie produktu podany jest skrót “VAT”? Jest jeszcze wiele więcej określeń obcojęzycznych, anglojęzycznych dotyczących naszego polskiego systemu podatkowego. Albo dlaczego pojawiają się skróty 4K czy HD, lubujący szczególnie sklepy sprzedające telewizory i monitory komputerowe? A czy skrót P&R jest Ci znany? Jeśli nie, to napewno znasz określenie “na cito” stosowane bardzo często na skierowaniach lekarskich. Moim “ulubionym” jest Dział HR znajdujący się w prawie każdej dużej firmie.
O czym piszę? O niemal wszędzie pojawiających się anglicyzmach lub ogólnie, wyrazach obcojęzycznych, które z powodzeniem wypierają nasze polskie wyrazy, skróty, określenia, które jak najbardziej można byłoby użyć w języku polskim, w podanych przeze mnie powyżej.
Jestem, o czym już kiedyś pisałem, purystą językowym i nie cierpię, kiedy używa się wyrazy obcojęzyczne, jeśli możemy użyć wyrazy rodzime, bo odpowiedniki polskie istnieją w tych przypadkach. I tak, zamiast “na cito” z powodzeniem można byłoby pisać “do wykonania niezwłocznie”, lub “do wykonania natychmiast”. Dział HR, do czasów nastania ery korporacji, funkcjonował w firmach, jako dział personalny, jednak niestety, obecnie każdy używa tego nieszczęsnego HR czyli Human Resources, czyli zasoby ludzkie. Niech żyje personalny, a nie, jak coraz częściej słyszy się “Haerowiec (od HR-owiec)!
Najbardziej dla mnie jest niezrozumiałe użycie skrótów angielskich, np. PIT = Personal Income Tax, czyli Podatek Dochodowy od Osób Fizycznych, czy też CIT – analogicznie dla firm – Company Income Tax, albo tak częste, jak często stykamy się z cenami VAT – Value Added Tax, czyli Podatek od Wartości Dodanej (na marginesie, dodanej, bo chyba chcieli jakoś przykryć kolejny podatek, bo jakiej “dodanej” wartości, jeśli produkt / usługa jest już opodatkowana…). Wygaląda to tak, jakbyśmy my – Polsacy mieli raportować nasz system podatkowy innemu krajowi. Hmm, a może tak jest, może my nie jesteśmy suwerennym państwem, mającym własny system podatkowy, tylko jakiś obcy, który raportujemy innemu krajowi, że nazwy podatków musimy mieć w języku angielskim? Przecież wszystkie kraje nazywają te podatki w swoich językach, np. Włosi, Niemcy… . A my, Polacy?
Zatrzymam się na chwilę na skrótach typu 4K czy HD (high definition), czy też stosowane Full HD. Tu, zastosowanie niezrozumiałych przeciętnemu Polakowi skrótów ma, według mnie, znaczenie marketingowe. Bo, jeśli zarzucimy Kowalskiego 4K, Full HD, albo lepiej, “haj definiszyn”, i tym podobnymi niezrozumiałymi skrótami, to Kowalski stanie jak wryty, ale stwierdzi, że taki np. telewizor potrafi wszystko, jeśli ma te “cztery ka”, czy “haj definiszyny” … .
A na zakończenie tego krótkiego przeglądu skrótów obcojęzycznych funkcjonujących w naszym polskim języku dość ciekawy, bo widoczny w dużych miastach skrót P&R = Parkuj i Jedź. To jeśli jedź, to powinno być “J”, a nie “P”, nieprawdaż? No, ale kogo w sumie to interesuje. Ma brzmieć “dobrze”, a nazwa w języku obcym podnosi “presitiż”, to niech będzie też niezrozumiale i tak lepiej będzie wyglądać, według niektórych. Choć w tym przypadku, parkingów P&R, niektórzy podają jednak rozszerzenie polskojęzyczne = Parkuj i Jedź. Tak jest np. w Warszawie przy P&R Al. Krakowska, czy w Krakowie, przy P&R Mały Płaszów. Czyli, czasem się da! ? Oby, jak najczęściej się dało!

Napisz komentarz