Ty jesteś skała – 2

Hmm, powiem Ci, że u mnie myśli muszą wyjść z głowy na zewnątrz, w różnej postaci – mówionej, pisanej, czy wykrzyczanej ? , bo jestem ekstrawertykiem. A że trochę myśli przelatuje mi przez głowę od wczoraj, zresztą od jakiegoś już dłuższego czasu a propos “batalii” o Jana Pawła II, to muszę napisać, co myślę na ten temat.
Tych, którzy znają mój stosunek do Kościoła, tego instytucjonalnego, zresztą, “wszelakiego”, muszę rozczarować. Nie będzie najeżdżania na JPII, ani też ww. Kościół, jako instytucję ? .
Zbieram te głosy, które słychać w eterze, w necie, i mass mediach różnego ścieku i streamu, od hejterów, i innych “wszystkowiędzących” i mam pewne swoje przemyślenia.
Powiem Ci, że ja bym tak nie potępiał całkowicie Jana Pawła II, który, trzeba przyznać, był wielką postacią światowej rangi i wielką osobowością. Jego pontyfikat, jak i jego samego trzeba rozpatrywać na wielu płaszczyznach – dokonanych rzeczy i tych zaniechanych. Ale nie można od razu krzyczeć “ukrzyżuj go!”.
Nasz Papież był dla nas przewodnikiem, niezaprzeczalnym. W czasach pełnego komunizmu, walk na ulicach (które, niestety, miałem nieprzyjemność oglądać z okna mojego mieszkania w Krakowie – Nowej Hucie), ogólnego otępienia, panującego braku wartości, był swoistym “światełkiem w tunelu” – na lepsze, na coś, do czego możemy dążyć. Zrobił, zresztą, dla nas – Polaków, bardzo wiele. A co takiego? No, choćby to, że był w Polsce z pielgrzymką – wizytą, czy nazwij to jak chcesz, kilka razy. I kilka razy byliśmy pełni nadziei, optymizmu i dawało nam to siłę psychiczną na długie miesiące, aż do kolejnej wizyty. Można powiedzieć, że nie każdy widział i widzi to tak, jak teraz opisuję. Ale, wydaje mi się, że blisko 100% ówczesnego społeczeństwa w tym uczestniczyło, chcąc nie chcąc, bo żyli w tamtej Polsce, pod okupacją sowiecką i naszych kanalii. I to te kanalie, które mordowały, torturowały ludzi i znęcały się pschychicznie nad nami, to je trzeba byłoby rozliczyć. A tymczasem, chce się rozliczać Jana Pawła II, czy poprostu, człowieka – Karola Wojtyłę, za to, że nie zrobił tego, co mógł zrobić. Ale nikt też, w tym samym czasie nie doda, co zrobił wielkiego dla nas! Wydaje mi się, że, po części, jesteśmy już innym pokoleniem – młodszym, a przez to nie znającym tamtych faktów, wydarzeń, poprostu realiów.
Faktem jest, jednak, że nasz Papież nie zrobił wielu rzeczy. Tych, które mogły zapobiec cierpieniom wielu osób, najczęściej dzieciom, dorastającym chłopcom i dziewczynkom. Na pewno wiedział, co się dzieje, bo przecież dopiero w wieku 58 lat został papieżem, to przez kilkadziesiąt lat bycia księdzem widział to wszystko. Trudno, żeby nagle, w Rzymie zapomniał.
Sam sobie nie umiem wytłumaczyć, mając jego wizerunek, wyobrażenie, (bo jestem świadom, że ten wizerunek kreowany był w mediach jak najbardziej in plus), jak to się stało, czemu ten człowiek nie reagował na przypadki pedofili, homoseksualizmu tak mocno szerzącego się w kręgach kościelnych, czemu przyjmował dostojników z Ameryki Płd., którzy byli jawnymi przestępcami pedofilskimi i nie tylko? Czemu pozwalał na pedofilię w USA, Irlandii, i wielu innych krajach? Czemu po publicznym ogłoszeniu, że arcy ktoś tam (nie cierpię tych grubych opasłych purpuratów) Paetz, ten z Poznania, był pedofilem, ten sam Paetz witał JPII honorowo na lotnisku w czasie wizyty w PL?
Mam jednak świadomość, że zarządzanie – rządzenie firmą jest trudne, rządzenie miastem, danym państwem jest jeszcze trudniejsze, gdzie nie wszystko się wie, gdzie pewne informacje trzeba dać na dalszy plan, bo poprostu człowiek nie da rady wszystkiego ogarnąć. A co dopiero rządzić całym światem katolickim, ze wszystkimi jego problemami, z tysiącami spraw dziennie do zadekretowania, podjęcia decyzji w ich sprawie, itp. Wiadomo, po to się ma ministrów, pełnomocników, zaufane osoby, itp. On miał cały sztab księżowskich urzędników na całym świecie. Ale nic, a może niewiele zrobił w tej sprawie – odkrywania i ujawniania przypadków pedofilii, ratowania ofiar, pomocy… . Wydaje mi się, jednak, że nasz Papież postawił nie na tych ludzi. Otóż, najbliższy mu, najpierw kierowca w czasach jeszcze posługi w Polsce, a potem, asystent, który stał się najważniejszą (jak sekretarka w firmie) osobą po papieżu – sławny “Kapciowy”, a raczej z małej litery “kapciowy”, jak go określamy i Don Stanislao, jak mówi sie we Włoszech na niego, to marna kreatura. Może poprostu, zbyt prosty człowiek przydzielony do zbyt trudnych spraw. Tacy ludzie, poprostu obrastają w piórka, bo nie są w stanie udźwignąć sławy, czegoś wielkiego, co nagle im się przytrafiło.
Na zakończenie, powiem tyle: nie robiłbym z Karola Wojtyły świętego, bo święty nie był (zresztą, co znaczy święty? – to dla mnie taki mało zrozumiały, teologiczny wyraz), ale powiem, że mieliśmy Króla, który był ułomny, jak większość ludzi na świecie. Ale w ciągu panowania tego Króla, czuliśmy, że mamy kogoś, kto jest faktycznie nasz!, wstawiający się za nami. I nie u Matki Boskiej, bo to nic nie daje i, według mnie, jest to uciekanie od tematu, tylko wstawiający się i walczący realnie o nas, o naszą wolność. A wszystkich autorytetów nie można zniszczyć. Mieliśmy faktycznie autorytet, dlatego zachowajmy go, rozliczając na zasadzie plusów i minusów. Ale nie niszczmy, bo nowe pokolenie już żyje w chaosie informacji, telefonów, laptopów i różnych technikaliów, bez większego “sensu”, niektórzy.
A od miernot i kanalii komunistycznej władzy nie czuliśmy nic, oprócz terroru i tego zła, które nam zgotowali. Wydaje mi się, że właśnie dziś te miernoty i nasi oprawcy podnoszą jeszcze nie obaloną głowę. Żeby nie było: jestem jak najbardziej za rozliczeniem JPII z zaniechań i tego najważniejszego – braku obrony i ochrony ludzi (najczęściej dzieci) przed pedofilami i innej maści zboczeńcami w czarnych sukienkach. Ale wydaje mi się, że te miernoty komunistyczne w postaci różnych mediów, chcą na tym ugrać trochę kart, no i znowu być. A tego bym najbardziej nie chciał. Amen.

Napisz komentarz