Ktoś powie: on znowu z tym Kościołem, albo jeszcze z czymś innym. Inny doda: znowu będzie ciężko i przydługawo. A ja im odpowiem: tak, zgadza się. Będzie dłużej, bo ważne tematy wymagają miejsca i czasu. A zauważyłem, że większość osób chce łatwo, lekko i miło. A najlepiej, jak na epokę obrazkową przystało, żeby na coś chwilę popatrzeć, pośmiać się i już. I następny post. I następna zajawka, rolki, czy jak tam się to nazywa. I już. Bo po co marnować czas na trudne tematy. No, tak. Życie można przeżyć na dwa sposoby: obchodząc je, powierzchownie, bawić się tym, co przyjemne, albo zagłębiając się w jego trudniejsze zakamarki, co, oczywiście nie jest często łatwe, albo nie tak powierzchowne, jak te czy inne obrazki na Fb, Instagramie, czy innej tik-tokowej zabawce.
Ktoś inny powie jeszcze: no, tak, ale przecież to nie miejsce na takie “trudne” tematy, na długie pisanie, itp. A ja powiem, że tak, trudne nie znaczy tabu i trzeba o nich pisać. A czy to blog firmy tłumaczniowej, czy innej, to już od autora zależy. Biuro jest z Krakowa, a to tu była siedziba biskupa, a potem – papieża, o którym mowa. A o czym będziedokładniej, to może już poniżej.
W każdym razie, na kanwie ostatnich poruszanych publicznie tematów, powiem tak: Kościół ma problem. I to nie problem z tym, że przed wyborami jedna partia wyciąga obyczajowe “ciekawostki” dotyczące księży i samego papieża z PRL-u lub późniejszych czasów, a druga ślepo broni tego papieża, nie patrząc, czy ma rację, czy nie i robi sobie z tego polityczny happening. Nie. Kościół ma problem, bo ta instytucja zaczęła nabierać wody na pokład, lub, można powiedzieć inną przenośnią, że wpadają jej coraz większe tumany piasku w tryby, co może zatrzeć maszynę. Dlaczego? A no, dlatego, że nie chce się reformować – nie chce oczyszczać się z afer pedofilskich, homoseksualnych orgii i licznych przedstawicieli tej orientacji seksualnej w kręgach nie tylko pospolitych wikarych, ale znacznie wyżej oraz donosicieli i kapusiów w swych szeregach, w czasach PRL-u. Zresztą, jako instytucja z ponad 2-tysiącletnim stażem, jak każda firma, bo po części taką jest, powinna starać się pozbyć wadliwych trybów i nie robić z tego swojego sztandarowego przeboju. A na to wygląda, że przez brak chęci oczyszczenia oraz z chęci zamiatania wszystkich problemów pod dywan, wyżej wymienione tematy będą zawsze żywe. Mógłbym jeszcze zrozumieć wierchuszkowy “beton” – starych arcykapłanów typu jędraszewskie, dziewisze i inne gądecko-niegądeckie, którzy mają tyle “za uszami”, że Judasz przy nich to “pikuś”. Ale nie rozumiem tych ludzi kościoła, często młodych, którzy, pomimo, że wykształceni, obyci, żyjący w świecie korporacji, bywający za granicą, bronią ślepo i bezmyślnie czegokolwiek, co dotyczy kościoła, a powinno im zależeć, aby było już dawno oczyszczone. Mam takie przykłady osób, które pomimo, że są młodymi ludźmi, na hasło “kościół” stają się głusi i bezgranicznie bezmyślni, a na dodatek, nie chcą przyjmować oczywistych argumentów. Przykre to i smutne, ale, niestety, prawdziwe. Żeby było śmieszniej, na hasło “tvn” wyłączają wszystko, nie oglądają emitowanych tam programów i dobrze, że jeszcze nie kropią wodą święconą telewizorów, bo mogłoby dojść do pożaru… Pozytywnym “światełkiem w tunelu” może być postawa kilku młodszych biskupów, którzy po ostatnich publikacjach dokumentu dotyczącego krycia przez arcybiskupa Karola W. księży pedofilów i innych zboczeńców w sutannach, zgłosiło chęć oczyszczenia kościoła z ciemnej przeszłości. I to daje nadzieje, że kiedy wreszcie zabraknie miernot typu “kapciowy” i spółka, za 10-20 lat dowiemy się, jak to było. A domyślam się, że archiwa IPN-owskie, oraz wielu Kurii, w tym metropolitalnej – Krakowskiej, mają nieprzebrane zasoby… . Oj, będzie się działo… . Gdyby jeszcze tak Watykan się otwarł, doznalibyśmy szoku.
Powiem jeszcze tak: Kościół będzie miał zawsze problem, nawet jak oczyści zamierzchłe sprawy, dopóki będzie trwał celibat. Bo czyż normalny facet, w sile wieku, którym jest każdy ksiądz parafialny, lub zakonny może poradzić sobie z “rozładowaniem” męskości – tego, co przypisała mu natura? Mniemam, że nie. I stąd kobiety na boku, a Ci, którzy do popędu seksualnego dołączają jeszcze dewiacje psychiczne, bawią się bezkarnie dziećmi. Nie wspominam o relacjach facet – facet, bo to już wśród księży norma. Zresztą, co tu się dziwić, bo jeśli w klasztorze facet ma naprzeciw, zamiast kobiet, tylko facetów, to co ma zrobić?
Wiem coś na temat problemów księży, bo kilknaście lat temu miałem okazję tłumaczyć wizyty (3) generała – głównego przełożonego pewnego zakonu w Polsce. W czasie tych wizyt tłumaczyłem “spowiedzi” – rozmowy księży sam na sam z generałem, a było tych pierwszych, łącznie, z 50-60, a może więcej. Usłyszałem o wielu przykrych sprawach i powiem tyle, że wstyd mi, ale nie za nich, a za kościół – że takie warunki im stworzył, tym, często słabym ludziom. Na szczęście, o tej najgorszej dewiacji – pedofilii, naocznie, czy “nausznie” nie dowiedziałem się, bo musiałbym to zgłosić na policję. Ale obyło się bez tego, bo problemy inne, którym w kodeksie karnym można byłoby przypisać niejeden artykuł, to już sprawa kościoła. Ale tu, jak zwykle, poszło w ruch zamiatanie pod dywan, przenoszenie księży z klasztoru do klasztoru, i inne, “kary”… . Na zakończenie dodam jeszcze jedno moje przemyślenie, bo oglądnąłem w internecie dokument “Franciszkańska 3” wyemitowany w tvn24. Mam jedno przemyślenie: dokument jest porażający. Moja wiara w “Ty jesteś skała”, co odnosi się do naszego papieża – Jana Pawła II została mocno zachwiana, żeby nie powiedzieć, że nastąpiła błyskawiczna erozja. Ale to odczucie muszę jeszcze “przetrawić” w czasie. Bo wierzyć aż się nie chce, choć to prawda, bo mówią ofiary. A tych ostatnich wymyślić nie można…